W sobotę, 22 kwietnia wzięliśmy udział w Wielkopolskim Dogtrekkingu na Łęgach. Wystartowaliśmy w klasyfikacji drużynowej. Drużyna w składnie: Loki, mój kolega Marcin, no i ja:)

Zapisaliśmy się już wcześniej, bo jakoś w połowie marca. Decyzja o udziale padła szybko, pytanie brzmiało tylko: na jaki dystans? Do wyboru mieliśmy dwa: 10 i 20 km. Po krótkiej wymianie zdań stwierdziliśmy, że 20:) Najwyżej co nie dobiegniemy, to dojdziemy:)

Z Lokim, jak już wiecie, wcześniej biegałam w zawodach, ale nigdy nie w typowo „psich”. Muszę jednak przyznać, że przestałam już na zapas martwić się jak się futro zachowa. Jest jaki jest i tyle:) Bywa zaczepny i natrętny, ale naprawdę zachowuje się już o wiele lepiej niż na początku. No i poza tym, na takiej imprezie, jak dogtrekking są sami psiarze, więc zrozumieją;) Loki okazał się, owszem niecierpliwy (piszczał w aucie i w chwilach dłuższego „nicnierobienia”), ale ogółem było w porządku. Przecież jak nie zacznę zabierać go „do ludzi”, to nigdy się nie nauczy:)

W dogtrekkingu nigdy wcześniej nie brałam udziału, więc oczywiście poszłam po rady do Wujka Google. W skrócie mówiąc dogtrekking to marsz lub bieg z psem z elementami imprez na orientację albo turystyka górska z psem. W przypadku Wielkopolskiego Dogtrekkingu na Łęgach chodziło o tę pierwszą aktywność. W biegu na orientację już kiedyś brałam udział i muszę powiedzieć, że podobało mi się dużo bardziej niż na jakimkolwiek innym zorganizowanym biegu. A do tego jeszcze pies? No po prostu idealnie!

No ale jak się przygotować? I co ze sobą zabrać? Po przeszukaniu internetu i po własnych przemyśleniach, nasz ekwipunek przedstawiał się następująco:

Ekwipunek Lokiego

  1. Szelki Truelove Front Range
  2. Smycz regulowana Sali 320/2,5 cm
  3. Smycz z amortyzatorem Sali 170/210 cm
  4. Worek wodoodporny od Belcando Polska
  5. Worki na kupy
  6. Worek na śmieci
  7. Składana miska
  8. Woda w butelkach
  9. Saszetki z mokrą karmą Belcando (kurczak i kaczka)
  10. Sucha karma Belcando Adult Active
  11. Buty dla psa Trixie Walker Active (pożyczone)
  12. Książeczka zdrowia psa
  13. Piłka KONG AirDog SqueakAir Ball

Mój ekwipunek

  1. Plecak Magnum Fox 25
  2. Apteczka
  3. Wygodne buty (Nike Dual Fusion Run)
  4. Okulary przeciwsłoneczne (+ czapka z daszkiem)
  5. Bukłak na wodę 2l
  6. Podręczny prowiant
  7. Pas Maszera Sali Sport
  8. Koc termiczny
  9. Notes i długopis

Poza tym

  1. Zapas wody (baniak 5l)
  2. Ręczniki
  3. Cieplejsza odzież
  4. Komórka
  5. Zabezpieczenie przed słońcem i owadami

Marcin zaopatrywał się we własnym zakresie;)

Z wyżej wymienionych rzeczy nie przydały nam się ręczniki, olejek z filtrem UV (bo jednak nie było upału;)), zabawka (piłka) dla psa, koc termiczny oraz apteczka i buty dla psa. Dwie ostanie rzeczy na szczęście, że się nie przydały, ale i tak zalecam posiadać je „w razie czego” (apteczka dla ludzi, buty w przypadku skaleczenia psa).

Jeśli chodzi o jedzenie dla Lokiego… Pierwszą porcję (zmieszałam saszetkę z garścią suchej karmy, obie od Belcando) dostał jeszcze przed wyjazdem, drugą (taką samą mieszankę) po zakończonym biegu. Obie wciągnął z apetytem:)

Mapa, którą otrzymaliśmy na starcie.
Nasza trasa według Endomondo.

Co do samej imprezy… W skrócie mówiąc, było super:)

W Dworze Adrzejówka w Mechlinie koło Śremu, byliśmy ok 8:40. Od razu udaliśmy się do biura zawodów, gdzie pokazaliśmy książeczkę zdrowia Lokiego (i Lokiego;)) i odebraliśmy pakiet startowy. O godz. 9:20 była odprawa, na której dostaliśmy mapy oraz wysłuchaliśmy kilku wskazówek co do samej trasy. O 9:30 ruszyliśmy:)

W biegu na orientację zadaniem zawodników jest odnalezienie wyznaczonych punktów, przy pomocy mapy otrzymanej tuż przed startem. W naszym przypadku (trasa na 20 km) było ich 11. Na każdym musieliśmy uzupełnić odpowiednie miejsce w tabeli dołączonej do mapy (spisując na przykład daty z przydrożnego krzyża albo numer z wyznaczonego drzewa).

Pierwsze dwa punkty zaliczyliśmy w mniej-więcej w zwartej grupie z resztą zawodników. Po tym zaczęliśmy się rozdzielać. Jedni pognali szybciej, inni wolnej. Jedni postanowili odwiedzać punkty według kolejności numeracji, inni nie. Dość szybko nasza trójka została całkiem sama. Tylko gdzieś później na trasie nasze drogi krzyżowały się z drogami innych zawodników. Raz mieliśmy większy problem z odnalezieniem punktu, ale wspólnie z Miłoszem i husky Olo (których akurat spotkaliśmy) daliśmy jakoś radę (na mapie niebieski punkt 10).

A na koniec informacja najważniejsza! I najbardziej nieoczekiwana (bo kto by się spodziewał?).
Zajęliśmy pierwsze miejsce w klasyfikacji drużynowej na 20 km! 😀

W nagrodę, poza dyplomem, otrzymaliśmy karmę PURINA PRO PLAN Adult Medium Sensitive Digestion 14 kg oraz kupon rabatowy do sklepu DogTrotter.pl (akurat szukam szelek i smyczy dla Lokiego:)).

Niżej jeszcze krótka fotorelacja:)

Loki koniecznie chciał siedzieć z przodu. Na samym końcu podróży do Mechlina udało mu się;) (zdjęcie: Marcin)
Miejsce imprezy. W namiocie mieściło się biuro zawodów, a po biegu „kuchnia” 🙂
Nasz numer i pakiet startowy. W jego ramach, już po biegu, otrzymaliśmy również posiłek regeneracyjny, ciepłe i zimne napoje oraz kiełbaski na ognisko:)
Wystartowali!
(zdjęcie: Adrian Domański, Wielkopolski Dogtrekking na Łęgach)
Na początku Loki postanowił biec taktycznie i pozwolił grupie ucieczkowej na wytracenie sił, bacznie ich obserwując z bezpiecznej odległości 😉 (zdjęcie i opis: Marcin)
Goni nas Husky Olo. W końcu wyprzedził, ale później chyba się zgubił, bo dobiegł później 😀 (zdjęcie i opis: Marcin)
Loki, niczym Smok Wawelski Wisłę, próbuję wypić Wartę;)
Jeden z punktów kontrolnych (na mapie niebieski punkt 3).
Przyłapani na trasie:)
(zdjęcie: Adrian Domański, Wielkopolski Dogtrekking na Łęgach)
Ostatni punkt kontrolny odnaleziony i zaliczony. Przed nami już tylko jeden odcinek do mety. (zdjęcie i opis: Marcin)
A po wysiłku – odpoczynek:) Ognisko, kiełbaski i inne posiłki regeneracyjne:) (zdjęcie: Adrian Domański, Wielkopolski Dogtrekking na Łęgach)
Loki również się relaksuje:) Trochę smutny, bo też chciałby kiełbaskę;)
Loki i jego trofeum. Chyba nadal był smutny, bo nie dostał kiełbasy a worek z karmą choć wielki nie pachniał tak intensywnie jak zapachy z ogniska w kierunku których skierował swój nos. 😀 (zdjęcie i opis: Marcin)