Fot. Magdalena Bączyk
Nie będę się tłumaczyć, że sporo się u nas dzieje i dlatego mało nas na blogu. Prawda, dzieje się dużo, ale na bloga zbieram wenę. Czyli tradycyjnie wychodzi, żem leń;)
…polenić bym się chciała. Po analizie kalendarza wyszło, że każdy weekend kwietnia jest zajęty. Maj już powoli też się zapełnia. Zaczynamy od Wielkopolskiego Dogtrekkingu na Łęgach (7 kwietnia), w którym startujemy w drużynie – Lupo z Marcinem i Łajka ze mną. Jak dobrze pamiętacie Lupo (wcześniej Astro) mieszkał u nas w ramach domu tymczasowego. Mamy wielki plan się nie zgubić;)
Tydzień później (13-15 kwietnia) wydarzenie, na które czekam z wielką niecierpliwością – Wieliszew Cup 2018, czyli pierwsze dla mnie i Łajki wyścigi psich zaprzęgów. Startujemy w canicrossie. Ciągle robię sobie wyrzuty, że za mało się przygotowujemy. Właściwie ja, bo Łajce nie ma czego zarzucić. Choć po ostatnim City Trailu można na szczęście powiedzieć, że nie jest ze mną bardzo źle;) Odliczam dni do wyjazdu:)
22 kwietnia planuję wybrać się na Łapa Targ w Poznaniu. Dobrze, że to na końcu miesiąca, bo istnieje nikła, ale zawsze jakaś nadzieja, że dożyjemy do kolejnej wypłaty;) Jeszcze nie wiem czy odważę się zabrać ze sobą któregoś z piesełów… może do tego czasu staną się same z siebie wspaniale ułożone:)
Poza tym kilka poza-psich planów (tak, takie też miewam!) i miesiąc minie pewnie szybciej niż bym chciała. A w maju kolejna bardzo przeze mnie wyczekiwana impreza, czyli Hard Dog Race i wspólny start z drużyną #BlogerzyAtakują. Coś czuję, że to będzie ciekawy i intensywny sezon:)