…a właściwie nie tak sobie, tylko z celem! Nad tym na szczęście nie trzeba było się długo zastanawiać – dla bezdomniaków. I to konkretnie północnych ras. A jeszcze konkretniej dla Fundacji Sfora Husky. To oczywiste. Gorzej z całą resztą.

Organizacja

Już na początku zaczęły się schody. Wybór daty. Pierwszą opcją były okolice Mikołajek, czyli początek stycznia. Sukcesywnie termin był przekładany. Z różnych powodów, aż w końcu, chyba Beata, podjęła stanowczą decyzję. 3 marca godzina 11:00. Zostało postanowione. Organizujemy I Bieg Śnieżnych Psów!

Nazwa tylko pozornie odnosi się do pory roku. Zwłaszcza, że zima dość marna. Chodziło o nawiązanie do ras psów, na które przeznaczony był dochód z biegu. Ogólnie rasy północne.

Jednym z głównych założeń było, że wszystko musi być legalne, oficjalne i godne zaufania. Z pomocą przyszło nam Centrum Szkoleniowe Pies. Zostało użyczone nam konto do wpłat dla uczestników, a także fanpage na Facebooku w celu utworzenia wydarzenia. Beata pozałatwiała wszelkie sprawy z miastem i lasami komunalnymi – rezerwacja terminu i miejsca, wpłacenie kaucji, „obstawa” straży miejskiej.

Od początku byliśmy pewni, że ma to być mała, kameralna impreza. Nie chodziło nam o konkurencję, tylko o dobrą zabawę. Zrezygnowaliśmy z pomiaru czasu. Na początku nawet nie zakładaliśmy, że będziemy nagradzać pierwsze osoby na mecie, ale dzięki jednemu ze sponsorów, zostały przygotowane nagrody. Dzięki Beacie powstała wspaniała grafika wykonana przez Psie Sucharki. Stała się ona (grafika, nie Beata) wizualnym motywem przewodnim całej imprezy. Trafiła m.in. na chusty dla piesków, które można było znaleźć w pakiecie startowym. Umieściliśmy ją w tle wydarzenia. Jej elementy znaleźć można było na pucharach dla zwycięzców.

W pakiecie startowym chcieliśmy mieć coś innego niż pozostałe biegi. Wymyśliliśmy chusty dla psów. Nam bardzo przypadły do gustu, mam nadzieję, że zawodnikom i ich czworonogom również. W pakietach można było znaleźć jeszcze małe paczuszki od Belcando, no i oczywiście pamiątkowe medale na mecie. Poza tym mieliśmy przygotowanych sporo upominków, większych i mniejszych, do rozlosowania wśród wszystkich uczestników. Po biegu częstowaliśmy herbatą, kawą i wodą. Tą ostatnią zarówno ludzi jak i psy.

Poza upominkami dla uczestników, należało jeszcze zająć się cała ogólną organizacją. Napisaliśmy regulamin biegu. Zorganizowaliśmy namiot na biuro zawodów. Pożyczyliśmy ławki ze szkoły. Nawet pomogła nam jedna z poznańskich parafii, użyczając nagłośnienia:) Należało również zająć się promocją. W internecie – serwis Facebook. W innych mediach – z pomocą przyszli patroni medialni. I tu pojawiła się największa trudność dla mnie – wystąpienie w telewizji na żywo. Wspólnie z Beatą dałyśmy na szczęście radę;) A dzielnie wspierał nas Chinouk:) Bieg, który na pierwszy rzut oka wydaje się malutką imprezą, wymaga sporo czasu i poświęcenia. Jednak pomoc przy organizacji była dla mnie samą przyjemnością. Już myślimy o kolejnych edycjach:)

Sponsorzy

Nie można zapomnieć o naszych wspaniałych sponsorach, bo właściwie bez nich nie dałoby się zorganizować takiej imprezy. Dziękujemy firmie Husse za nagrody dla zwycięzców oraz smyczki do medali. Dziękujemy mojemu kochanemu Belcando za nagrody dodatkowe oraz gadżety, które trafiły do loterii z nagrodami oraz na bazarek, aby dodatkowo wesprzeć Fundację. Dzięki Belcando mieliśmy również w co zapakować upominki:) Jak widać konkurenci na co dzień mogą zaistnieć obok siebie we wspólnej szczytnej sprawie❤ Podziękowania należą się również firmie Wooddog za przekazanie pięknego wieszaka na loterię. Dziękujemy także firmie Rowery Suchy Las (mój tata!;) za smycze i gadżety do losowania; firmie Rakapol za wielką pomoc w transporcie; oraz naszym patronom medialnym, portalowi epoznan.pl oraz Telewizji WTK. No i również wspomnianym już Psim Sucharkom

Dzień zero

Co do samej imprezy, myślę, że wypadła bardzo dobrze. I nie mówię tu tylko o własnych odczuciach, ale opieram opinię na komentarzach pod wydarzeniem. Tym bardziej satysfakcjonująca jest praca włożona w organizację. Niedociągnięcia owszem były, nie wiem na ile zauważone przez uczestników, ale wiemy już co poprawić i że będzie tylko lepiej.

Start zaplanowany na godzinę 11:00 odbył się punktualnie. Dość luźno podeszliśmy do godzin „otwarcia” biura zawodów, bo dosłownie na ostatnią chwilę pojawili się jeszcze zawodnicy. Na szczęście wszystkim przybyłym udało się wystartować. W czasie trwania samego biegu moim głównym zadaniem było robienie zdjęć. Właściwie sztywno nie rozdzieliliśmy prac między siebie, ale intuicyjnie każdy wiedział gdzie jest potrzebny i czym ma się zająć. Jako, że nie prowadziliśmy pomiaru czasu, a ja siedziałam z aparatem przy nosie, nie wiem po ilu minutach pojawił się na mecie pierwszy zawodnik. Muszę jednak powiedzieć, że przekraczanie linii mety przez uczestników było dla mnie dość emocjonujące. Cieszyłam się razem z nimi:) Większość osób startowało z psami. Niektórzy mieli psy w roli kibiców, oczekujących na mecie razem ze znajomymi i rodziną. Impreza okazała się więc zapsiona, czyli taka jaka miała być. Ja startować nie mogłam, ale udało się pobiec Łajce. Towarzyszyła jednemu z biegaczy (jak dobrze się zorientowałam, zajęła ze swoim współbiegaczem 4 miejsce!).

Po zakończeniu biegu odbyła się mała ceremonia wręczania nagród za trzy pierwsze miejsca. Następnie odbyło się losowanie gadżetów wśród wszystkich uczestników. Mimo mrozu, do samego końca towarzyszyło nam dużo osób. Atmosfera imprezy według mnie była bardzo fajna. Sama chętnie pobiegłabym w takim biegu:) Nieskromnie to może brzmi, ale jesteśmy dumni z naszej imprezy!

Na sam koniec ponowne podziękowania. Tym razem dla nas samych, organizatorów.

Beacie za szybkość i skuteczność w działaniu, rzeczy trudne załatwia dziewczyna od ręki, na niemożliwe trzeba chwilę poczekać:)
Paulinie, prezes Fundacji Sfora Husky, która również włączyła się w organizację i dzięki której wiemy, że zebrane pieniądze zostaną dobrze ulokowane w pomoc psom w potrzebie;
Wojtkowi i jego dziewczynie Kasi za ogólne ogarnięcie tematu, jednak ktoś z doświadczeniem przy organizacji tego typu imprez jest jak skarb;
Paulinie, wolontariuszce, która pomogła nam w dzień imprezy ogarnąć cały bałagan:)
Ani za patronowanie jako Centrum Szkoleniowe Pies, mimo, że nie była z nami ciałem, to i tak jej pomoc była bezcenna;
Marcinowi, mojemu mężowi, który pewnie po cichu myśli „co ona znów wymyśla?”, ale zawsze bez marudzenia wspiera, a do tego często okazuje się niezastąpiony:)

Praca z Wami to przyjemność ❤