Od dwóch dni pod ciepłą kołdrą, z paczką chusteczek i psim termoforem u boku. Ale było warto:) Intensywny weekend z pewnością nie pomógł w walce z nadchodzącym przeziębieniem, jednak zarówno sobotni City Taril, jak i niedzielny trening z Watachą Północy zaliczam do udanych.
City Trail
W sobotę odbył się przedostatni z biegów z cyklu City Trail w sezonie 2017/2018. Nie mogę już odpuszczać startów, jeśli chcę otrzymać pamiątkowy medal (przysługuje za zaliczenie co najmniej 4 biegów z 6). A jasne, że chcę dostać;) Poza tym oczywiście chodzi również o trasę i dystans – dla mnie idealne, bo startuję z psem. Łajka znów okazała się super kompanką. Na naszych treningach biega bardzo dobrze, ale na zawodach jest ekstra. Ciągnie ją tłum i przestaje się zupełnie rozpraszać. Czas uzyskałyśmy podobny do styczniowego biegu, kilkanaście sekund gorszy. Finisz nie wyszedł idealnie, bo linka zaplątała się w łajkową łapkę i trzeba było ratować:) Mimo wszystko jestem zadowolona. Mimo odczuwalnego mrozu, warunki były w porządku, tym razem bez błota. Biegło się po prostu dobrze.
Przed startem spotkałyśmy ekipę magazynu Łap Formę, do którego robiłam oprawę graficzną, więc będąc w komplecie nie mogliśmy odpuścić pamiątkowego filmiku, Łajka w roli maskotki:)
❤
fot. Magdalena Bączyk
I Otwarty Trening Canicrossowy
Przez sobotę przebiegłyśmy z Łajką dość szybko, żeby w niedzielę… jeszcze bardziej przyspieszyć:) A to za sprawą udziału w I Otwartym Treningu Canicrossowym organizowanym przez klub Wataha Północy.
Już kiedyś wspominałam, że czaję się na ich treningi. Póki co nie zdołałam się jeszcze zebrać na odwagę. Jednak gdy tylko zauważyłam takie wydarzenie, to pomyślałam, że skoro zapraszają wszystkich, to chyba nie będzie tak strasznie;) No i nie było:) Powiedziałabym nawet: ja chcę jeszcze raz! Okazja na pewno będzie, bo w planach są kolejne takie spotkania.
Na treningu, poza samym bieganiem, można było łyknąć też z teorii. Grzejąc się przy ognisku, uczestnicy wysłuchali czym jest canicross, z czym to się je, w co ubrać siebie i psa oraz wielu innych rzeczy. Odwiedziliśmy również kennel w Traperskiej Osadzie, która nas gościła. Tam oczywiście wymizialiśmy psy gospodarzy:) Niektóre z nich towarzyszyły później biegaczom, bo muszę dodać, że na trening wystarczyło przywieźć chęci. Sprzęt oraz czworonogi chętne do biegania czekały na miejscu.
Po części teoretycznej, podzieliliśmy się na dwie grupy, zrobiliśmy rozgrzewkę i przygotowaliśmy się do najbardziej wyczekiwanej części wydarzenia – biegu z psem. Dla wielu osób było to spore przeżycie, bo mogli spróbować canicrossu po raz pierwszy. Właściwie tylko zazdrościć, że mogli poznać ten sport w taki sposób. Jak pomyślę o moich pierwszych próbach z Forestem… Sporo błędów trzeba było zaliczyć;)
Co prawda, canicross nie jest mi zupełnie obcy, ale i tak cieszę się ze zdobytego w niedzielę doświadczenia. Trening pod okiem zawodowców to jest coś:) Łajka stanęła na wysokości zadania i naprawdę pokazała się z najlepszej strony. Pięknie pracowała na całej trasie. Nie pomyliła kierunków. Najsłabszym punktem jestem ja;) Zdecydowanie muszę popracować nad swoją kondycją, bo widzę, że z Łajeczką może udać nam się zrobić fajne rzeczy. Cieszę się, że adoptowaliśmy akurat ją. Z Lokim biegało mi się OK. Z Łajką jest cudownie, idealny pies dla mnie. Loki teraz towarzyszy w bieganiu mojemu bratu i każdy jest zadowolony, bo „nie psujemy” sobie nawzajem psów, zwłaszcza, że każde z nas trenuje w innym stylu i do czego innego dąży.
Tak w ogóle to Łajeczka chyba ogólnie zrobiła wrażenie, bo sporo osób wypytywało o nią i chwaliło za jej pracę. Jestem z niej naprawdę dumna:)
fot. Magdalena Bączyk
Po treningu zorganizowane było jeszcze ognisko, na którym mimo chęci, nie zostałam. Na teren Traperskiej Osady nie mogliśmy niestety wejść z własnymi psami (co jest zrozumiałe, gospodarze mają swoje psy). Nie dorobiłam się jeszcze auta lepiej przystosowanego do przewozu psów, więc za długo nie mogłam Łajzy zostawić samej, bo niekoniecznie musiałoby się to dobrze skończyć;) Następnym razem postaram się zorganizować jakiś transporter:) Bo że pojawię się kolejny raz to pewne!