Dziś mija dokładnie rok odkąd Loki mieszka z nami 🙂
Moja mama stwierdziła, że wydaje jej się, że to już wieki. Ja mam za to wrażenie, że minęła zaledwie chwila.

Czas razem minął dość emocjonująco. Forest, poprzedni pies, był z nami od szczeniaka. Loki w sierpniu skończy 3 lata. Na początku podeszłam do niego z większą rezerwą. Nie chciałam się mu narzucać, to po pierwsze. Nie wiedziałam też, czego się po nim spodziewać. W końcu nie wiedzieliśmy jakie dotychczas wiódł życie. Poza tym, że mniej-więcej miesiąc spędził w przytulisku pod opieką fundacji Zwierzęce Marzenia, właściwie nic o nim nie było nam wiadomo.

Początki pamiętam jako wiecznie posiniaczone ręce. Loki w kontaktach z nami zajmował się głównie skakaniem i gryzieniem. Może nie jakoś bardzo mocno, ale jednak natarczywie i niedelikatnie. Widać było, że brakuje mu obycia:) Do teraz jeszcze wskakuje na ludzi, choć już nie całym ciężarem ciała. Mi osobiście to nie przeszkadza (całkiem to urocze;)), ale staramy się z tym jednak walczyć, bo nie każda odwiedzająca nas osoba lubi mieć 25 kilogramów owłosionego szczęścia na sobie;)

Pierwszy wspólny bieg to było coś strasznego. Do teraz cieszę się, że nie pogubiłam zębów. Bieganie slalomem, od drzewa do drzewa, zawracanie, zatrzymywanie się znienacka – to była norma. Nawet po roku nie jest idealnie, ale nieporównywalnie lepiej. Da się zrobić porządny trening:)



Muszę powiedzieć, że przy Lokim jestem bardziej świadomym opiekunem. Forest dużo mnie nauczył, ale na pewno też zrobiłam (ja i moja rodzina) sporo błędów (przepraszam piesku!). Teraz korzystam z każdej okazji, aby doszkolić się z wiedzy o psach – ich wychowaniu, potrzebach, relacjach psio-ludzkich. Udało mi się nawet namówić rodziców do uczęszczania w szkoleniach. Wystarczyło kilka spotkań z Jagodą z Wychowaj Psa – pozytywne szkolenie psów, aby zmienić ich (i swoje) postrzeganie szkolenia, ale także wspólnego życia. Celem lekcji było również uspokojenie emocji Lokiego, bo niestety okazało się, że choruje na padaczkę (najprawdopodobniej pourazową), więc wyciszenie było (i jest) jak najbardziej wskazane.

Tak mocne skupienie się na wychowaniu Lokiego zaowocowało stworzeniem strony na Facebooku (Loki the Husky), a w późniejszym czasie również konta na Instagramie, no i bloga rzecz jasna:)

Z Lokim pierwszy raz trafiłam na psi wybieg. Bardzo nam się spodobało. Dzięki temu powstał pomysł założenia grupy na Facebooku (PÓŁNOCNIAKI POZNANIAKI), a po pewnym czasie również strony Północniaki Poznaniaki. Obecnie spotykamy się regularnie na poznańskich wybiegach. Ostatnio także również poza nimi, bez psów;) Jak widać posiadanie psa, sprzyja zawieraniu nowych znajomości:)
Udało nam już się zorganizować akcję koszulkową, z której dochód trafił do Fundacji na Rzecz Ochrony Zwierząt Sfora Husky.

Dzięki naszym grupowym spotkaniom poznałam część życiorysu Lokiego sprzed adopcji (można przeczytać tutaj). Poznać brata Lokiego z jednego miotu! To jest coś! 🙂
Rodowodowy z adopcji – to jak trafić szóstkę w totka 😉 – tak ładnie zostaliśmy podsumowani:)

Lokisław potrafi być niezłym paskudem i czasem ręce opadają (nie wiem czy przez niego czy przez nasz brak cierpliwości), ale to nasz paskud. I jest najlepszy!